Zacznę nieco górnolotnie, ale naprawdę tak uważam. Polska piosenka to polska kultura. Wiem, że niektórzy nie zgodzą się ze mną. Powiedzą: piosenka to twór ulotny, szybko przemija, nie może równać się z teatrem, literaturą, filmem. A jednak… kiedy staje się przebojem, jej audytorium może być ogromne, o wiele większe niż wielkich literackich bestsellerów, sztuk teatralnych czy dzieł filmowych. Piosenka ma w sobie wielką moc. Czasami nawet nie musi mieć fantastycznego tekstu i super melodii, wystarczy, że jest zapisem chwili, wiarygodnym dokumentem epoki, w której powstała. Choć oczywiście najlepiej, żeby była jednocześnie i dokumentem i dziełem artystycznym. To się zdarza i wcale nie tak rzadko. W naszym cyklu mamy wiele takich piosenek. Dobre, bo polskie. Więcej powiem: najlepsze, bo polskie. Wiem, znowu pomyślicie sobie, że przesadzam. Przecież tyle jest na świecie świetnych piosenek, znakomitych tekstów, wspaniałych melodii, gwiazd większych niż nasze. To prawda. Ale czy jakiś amerykański, angielski czy francuski przebój potrafi Was wzruszyć tak, jak „Pokolenie” Kombii czy „Wymyśliłam cię” Jarockiej… Albo rozśmieszyć i jednocześnie zmusić do zastanowienia tak, jak hity Skiby i Big Cyca? Albo przypomnieć ciemne czasy komuny, z którą słowami i muzyką walczyli: Kazik z Kultem czy Tomek Lipiński z Tiltem? A przeboje Izabeli Trojanowskiej, SBB czy Róż Europy nie przywołują fantastycznych wspomnień? To jest właśnie moc naszej piosenki! Najlepszej, bo polskiej. Miłego słuchania! Pierwszy koncert dali w 1990 roku w warszawskim klubie Hybrydy. Założenie było proste: gramy piosenkę autorską w oprawie rockowej, rocka nie traktujemy zbyt poważnie i ortodoksyjnie, a naszym naczelnym autorem i kompozytorem jest Kuba Sienkiewicz. I tak się dzieje do dziś. Popularność przyszła jeszcze przed debiutancką płytą, radia zaczęły grać ich „elektryczne piosenki”. Kiedy ukazała się płyta „Wielka radość”, a był rok 1992 i już nowa rzeczywistość, Polska oszalała. Na koncerty waliły tłumy. Czuliśmy się jak Beatlesi, wspominają Gitarzyści. „Jestem z miasta” czy „Przewróciło się” stały się wielkimi przebojami. Druga płyta „A ty co” była już o wiele mniej pogodna, ale równie prawdziwa, jeśli chodzi o opisywanie tego, co działo się dookoła. Kuba Sienkiewicz, doktor nauk medycznych, praktykujący neurolog i autor podręcznika dla chorych na Parkinsona, okazał się znakomitym obserwatorem i znawcą ludzkiej natury. Docenił to reżyser Juliusz Machulski i poprosił go stworzenie ścieżki dźwiękowej do filmu „Killer”. Płyta stała się najlepiej sprzedającym się soundtrackiem do polskiego filmu w historii fonografii. W „Killerach Dwóch” również brzmi muzyka Elektrycznych Gitar. Juliusz Machulski, zapytany, dlaczego, odpowiedział: - Bo kocham ten zespół. Ja też ich kocham. Za muzykę i inteligencję. Maria Szabłowska
- Wykonawca Elektryczne Gitary
- Data premiery 2017-09-22
- Nośnik CD
- Rap & Hip Hop / Polska
- 5-11-2020, 16:32
- 0
- 0
- admin